Piotr Korczyński Dzika dywizja. Historia czerwonych beretów Wydawnictwo Znak Horyzont, Kraków 2024 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Parasole z nieba lecą… To było we wrześniu 1967 roku; wczesny poranek był zamglony i nie da się ukryć: wilgotny ponad zwykłą miarę (zresztą, co w Tatrach znaczy „zwykła”?) – od polany Huciska (wtedy jeszcze dojeżdżały tam autobusy PKS) szliśmy we dwójkę, znaczy z bratem moim Markiem, Chochołowską, z zamiarem zrobienia Rakonia albo i – jak się da – Wołowca… Byliśmy w okolicy dawnego schroniska Blaszyńskiego, gdy nagle ze szczytu prawie nawieszonej nad drogą skałki zjechali na grammingerach trzej chłopaczkowie w zielonych plamiastych mundurach, a za nimi nad drogą po ostrym skosie śmignął czwarty (w nieco innym ubranku) na jakiejś zaimprowizowanej tyrolce. Hełmy mieli eleganckie jak motocyklowe kaski, z siatką maskującą i skórzaną podpinką, a pod pagonami zrolowane bereciki – „naleśniki” w bordowym kolorze. I tak oto po raz pierwszy na żywo zetknąłem się z elitą elit polskiego wojska – żołnierzami 6. Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Owszem, wiedziało się o takowych co nieco, pojedynczych urlopników widywało się na ulicach, a grupowo – na defiladach. Ale jakoś bez entuzjazmu; i nic dziwnego: okularnik o dość umiarkowanej tężyźnie fizycznej nie miałby czego szukać w desancie ani…