Krzysztof Varga Śmiejący się pies Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2025 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Najlepszy przyjaciel człowieka Miał się śmiać (jeżeli psy w ogóle to potrafią), tymczasem ten Ziutek z okładkowego zdjęcia – choć ma niebieskie, krotochwilne obwódki wokół oczu i klaunowską kropę na nosie – smutny jest niemożebnie, jakby zdziwiony i zrezygnowany (jeżeli psy w ogóle to potrafią). I tak to jest z Vargą. Jak zawsze – coś naobiecuje, a potem hipopotamie łapy na klawiaturze skręcają mu w kierunku zagadki bytu tudzież egzystencjalnej ucieczki przed życiem i użalania się nad sobą… Bo na tym się zasadza mistrzostwo Vargi jako felietonisty, incydentalnego autobiografa, reportera gonzo tudzież prozaika okazałego. Sam pomysł fabularny tej powieści (bo to powieść jest niewątpliwie, a zastrzeżenia i redefinicje można pominąć) jest formalnie zuchwalstwem, a co najmniej osobliwym zabiegiem narracyjnym. Stosowanym rzadko, albowiem wymagającym dyscypliny. Strukturalnie rzecz ujmując, jest to dialog z… psem. Z natury rzeczy dialog kulawy, niemalże jednostronny, albowiem pies nie responsuje na poziomie werbalnym (chyba że czegoś nie wiem…). Okazuje czasem powiązane z konkretnymi słowami proste emocje. Nie można jednak zaprzeczyć, że kierowane do psa słowa jego opiekuna wywołują jakąś reakcję i być może sterują zachowaniami zwierzaka. Być może… Psy na pewno reagują na…