Bliscy

21 stycznia 2023

Annie Ernaux 


Bliscy
Przełożyła Agata Kozak
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2022

Rekomendacja: 5/7
Ocena okładki: 4/5

„Nie przyniosłem ci wstydu…”

Do tej pory myślałem, że to autobiograficzne „Szorstkie wino” Jeana-Claude’a Carrierè’a (1931 – 2021) jest najlepszym ze znanych mi zapisów dojrzewania dziecka na francuskiej prowincji w latach trzydziestych i czterdziestych ubiegłego stulecia. Wybitny francuski twórca filmowy, scenarzysta kinowych arcydzieł (Oscar 2014 za całokształt), współpracownik Buñuela, Wajdy, Malle’a, Godarda, Schlöndorffa, Deraya, Hanekego między innymi, jako pisarz też miał spore osiągnięcia, z czego „Szorstkie wino” akurat zalicza się do najlepszych…

A szczery, dokładny i nieco naturalistyczny zapis dorastania chłopaka w langwedockiej wiosce Colombieres na pirenejskim przedgórzu, w krainie winnic i gajów kasztanowców (jadalnych), uchodził długo za biblię etnografów i antropologów kultury, wytrwale i masowo zgłębiających fenomen Francji – luźnej federacji setek małych ojczyzn plemiennych, różniących się językami (ach, te lokalne dialekty zwane wdzięcznie patois…), obyczajami, tradycjami. Właśnie między wojnami i jeszcze w latach pięćdziesiątych (gdy dobiegał końca) trwał we Francji proces homogenizacji, ujednolicania antropologicznego tej zróżnicowanej struktury społecznej. Pod wpływem wewnętrznych migracji, bardzo powszechnej służby wojskowej (plus dwóch kolonialnych wojen w Indochinach i Algierii…), ale przede wszystkim… radia i telewizji oraz kina język i obyczaje zyskiwały jednorodność wobec umownego wzorca narzucanego przez edukację szkolną i potem szlifowanego w mediach, bowiem odmienności były traktowane (przez samych „odmieńców”) jako gorsze i odbierające szanse awansu (?) socjalnego. Więc wszyscy – poza nostalgicznymi, konserwatywnymi starcami – łatwo je porzucali… „Szorstkie wino” relacjonuje czasy, gdy osobliwości francuskiej prowincji właśnie zaczęły rozpuszczać się bezpowrotnie w ogólnoparyskiej galarecie. A doszlusowanie do „wszystkich” oznaczało wyzbycie się (czasem na krawędzi zaprzaństwa) każdej osobliwości, odmienności, by być comme tout le monde…

Annie Ernaux (było nie było – ubiegłoroczna noblistka) weszła do puli literatury antropologicznej z przytupem pewnym takim, choć – jak się wydaje – mimochodem. Wszak ona chciała tylko rozliczyć się prozą ze swym pochodzeniem, rodziną i innymi socjalnymi imponderabiliami. I to się powiodło – jak cholera! Ale w rezultacie… Zarówno „Lata” (rekomendowałem książkę w tym blogu 24 stycznia 2022 roku), jak i „Bliscy” to narracje w gruncie rzeczy intymne i do bólu szczere (w zasadzie słusznie – bo intymność bez szczerości to bełkot…). Ale te opowieści są solidnie zakotwiczone w kontekstach. Mają szczegółowe koordynaty (nie tylko w ścisłym, geograficznym sensie – mają je także w sensie intelektualnym), daty, adresy, etykiety i nazwy własne. Mają opisy, szczegóły, definiujące wskazówki i opinie. Ergo: są świadectwem swej epoki. Niepozbawionym waloru naukowego, uogólniającym i obiektywnym raportem badawczym stanu życia codziennego francuskiej prowincji – w czasie, gdy traciła ona swe lokalne osobliwości na rzecz „metropolitalnej” homogenizacji.

Annie Ernaux z domu Duchesne jest dzieckiem prowincji – konkretnie Normandii, a ściślej: jej wschodniej części, wokół dolnego biegu Sekwany. Krainy sadów jabłoniowych (ale gdybyście tam trafili, na konsumpcję owoców się nie nastawiajcie; nadają się tylko do przerobu na cydr oraz calvados i tak też są wykorzystywane) tudzież pastwisk, pełnych mlecznych krów (tamtejsze sery najlepsze są na świecie, a osobliwie „wonny” livarot…). Familia Duchesne wywodziła się z chłopstwa (i to raczej biedniejszego, nie posiadającego ziemi, tylko wynajmującego się do pracy na roli), ale gdy Alphonse (tata) i Blanche (mama) się pobrali, oboje byli już dumnymi członkami klasy robotniczej – on pracował w fabryce lin i powrozów, a potem w rafinerii ropy naftowej Standard Oil, ona – w fabryce margaryny. A gdy zgromadzili trochę środków, zrealizowali marzenie o społecznym awansie: poszli na swoje. W 1931 roku w miasteczku Lillebonne kupili na kredyt mały sklepik z kawiarenką. A tuż po wojnie powtórzyli manewr biznesowy – tym razem w normandzkim miasteczku Yvetot, na robotniczym przedmieściu znów nabyli sklepik spożywczy połączony z kawiarnią… Zatem Anne Ernaux, gdy pokończyła szkoły i kontynuowała edukację w seminarium nauczycielskim, była już dzieckiem klasy średniej, biednej wprawdzie, lecz całkiem samowystarczalnej – jak się wydaje…

Jej niepospolity talent pisarski, pospołu z potrzebą autobiograficznego „parcia na szkło”, przyczynił się do utrwalenia osobliwego (lecz przecież w sumie dość pospolitego) „pejzażu egzystencjalnego”, w jakim familia Duchesne’ów wiodła swe życie codzienne. Dwa niewielkie szkice – „Miejsce” (1983) o ojcu i „Pewna kobieta” (1987) o matce oczywiście – zestawione razem, w jednym tomie, robią mocne wrażenie bogactwem „szczegółów anatomicznych” tej prozy. Ta „anatomia” zdaje się być wypleciona z solidnych prętów zbrojeniowych, czekających tylko na zalanie spoiwem emocji. Obiektywnym wspomnieniem, subiektywną pretensją, pełną pasji skargą, beznamiętną anegdotą albo protokołem badawczym lub zgoła śledczym… Ernaux wie jak to jest – wyzwalać się z gorsetu konwencji, „iść na swoje” w języku, dopaść i zdusić pokusę intelektualnego rozpasania, wyzbyć się gawędziarstwa. Ernaux w prozie potrafi praktykować cnotę ascezy – obrać cebulę i nie rozpłakać się. Czyli pokazać powściągliwe rzemiosło – pełne godności i wyćwiczonej zręczności. W noblowskiej laudacji szwedzka akademia nazwała to odwagą – ależ uchowaj Boże! To nie żaden heroizm, tylko uczciwa kalkulacja: opłaca się być szczerym ekshibicjonistą. Pisarstwo nagradza to lepiej i bardziej trwale niż czyni z owocami wybujałych fantazji. Oczywiście nie chodzi tu o ekshibicjonizm manifestacyjny i chaotycznie perwersyjny – raczej o dobrze skalkulowany i dyskretny (jeżeli to możliwe; ale ekshibicjonizm dyskretny wydaje mi się oksymoronem…) – nazwijmy go ekshibicjonizmem profesjonalnym…

Annie Ernaux jest szczera ponad potrzebę (ale nie jest to występek podobny do wymachiwania brzytwą Ockhama). Ona tak ma po prostu. Ta jej ekspresja – nie dość, że w formie oszczędna, to nie potrafi się samoograniczać. Bo występuje w służbie prawdy. I cierpi na nadmiar precyzji. Ale taki portret pisarki Ernaux to zaledwie połowa prawdy. Jej prawdy o sobie i naszej prawdy o niej tudzież jej świecie. Zapewne bowiem poprzez pokrewieństwo tematyczne i klimatyczne wydawca dołączył trzeci element do dwuskładnikowej sagi rodziny Duchesne. To krótki szkic-list autorki do trzeciej postaci ścisłego rodzinnego kręgu – Ginette, siostry pisarki, zmarłej w wieku lat sześciu na dyfteryt, dwa lata przed narodzinami Annie. Jej istnienie i tragiczne odejście było rodzinnym tabu – przynajmniej wobec Annie. Żadnych wspomnień, żadnych porównań, żadnych tropów. Czy chodziło o to, by miała przed sobą czyste pole, by uniknęła poczucia, że jest „awaryjna”, „zapasowa”? Być może… W każdym razie, by zaspokoić potrzebę wypełnienia rodzinnej luki, musiała sama dotrzeć do niezbędnych informacji, sama musiała ocenić sytuację i wypracować własne stanowisko wobec braku rodzinnego przekazu.

List od „Drugiej córki” do tamtej pierwszej jest rezultatem tych starań. To jeden z bardziej emocjonalnych kawałków prozy, jaki ostatnio czytałem – ma siłę, rosnącą ruchem jednostajnym aż do ostatniego zdania. Annie Ernaux napisała tekst, by swej niepoznanej siostrze oddać autonomię, by zwrócić „dług niepamięci”. Uwolniła się od życia „w zastępstwie”, ale ostatecznie to jej własny ojciec ustawił osobliwe familijne proporcje, mówiąc kiedyś z dumą: „nigdy nie przyniosłem ci wstydu”. Normalnie to zdanie należy do dziecka, jest kwestią z typowego dialogu międzypokoleniowego w kochającej się mimo wszystko rodzinie. Ale nie wtedy, gdy rodzina pnie się w górę po drabinie społecznej. Alphonse Duchesne zrekompensował sobie w ten sposób niedostatek statusu i w różnicy odnalazł powód do dumy. To piękne… Warto zapamiętać! Chciałbym to powiedzieć swemu synowi.

Tomasz Sas
(20 01 2023)

Brak komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *