Jerzy Jarniewicz Mondo cane Wydawnictwo Biuro Literackie, Kołobrzeg 2022 Rekomendacja: 4/7Ocena okładki: 4/5 Poeta na swoim Jestem o dobre dziesięć lat starszy od Jarniewicza, więc nie było mi dane doznać traumy odrzucenia z powodu niewpuszczenia na dokumentalny film Gualtiera Jacopettiego „Mondo cane”. Czyli na ten „najbardziej szokujący film ostatnich lat” – tak napisali na plakacie – a lata to były sześćdziesiąte ubiegłego stulecia (film miał światową premierę w 1962 roku, a w Polsce pokazano go już w roku 1965), przeto tamte szoki jawią się wedle dzisiejszych jak porcja lodów malinowych zestawiona z erupcją supernowej. Obejrzałem wtedy „Mondo cane” bez problemu, nie licząc konieczności nabycia dwóch – dlaczego dwóch?; a domyślajcie się… – biletów od konika za cenę znacznie wyższą od nominalnej. I umiarkowanymi emocjami zostałem potargany… Na tyle umiarkowanymi, że dziś już nie pomnę, w jakim kinie to było – w „Wiśle”, „Polonii” czy może w „Wolności”? Wszelako mniejsza z tym – ważne, że dzięki obcowaniu z przesłaniem tego obrazu ugruntowałem podejrzenie (a w zasadzie zamieniło się ono w przekonanie), że świat nie jest taki piękny, jak go tu i ówdzie pracowicie malują… I tyle. Ale gdy przeczytałem wiersz Jarniewicza „Niektóre sceny mogą budzić niesmak”, wspominający tamto traumatyczne niewpuszczenie do…