Eduardo Mendoza Król przyjmuje Przełożył Tomasz Pindel Wydawnictwo Znak, Kraków 2019 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Dynamika korka na fali… Koncept ten jest eksploatowany w literaturze tzw. Zachodu (w sensie cywilizacyjnym) od dawna: gdzieś w lodowatych pustkowiach rusko-tatarskiej Północy, a właściwie Północo-Wschodu, poza granicami oswojonego świata – ubi leones (jak pisano na starożytnych mapach) – leży sobie kraina osobliwa, idealnie dopasowana do dowolnych wyobrażeń wyobrażającego sobie. Raz jest to barbaria kompletna, krwawa satrapia i absurdalna dyktatura. Jakaś Krymtataria czy ugrofińska hiperborea. Albo lodowate królestwo trolli-kanibali… Innym zaś razem to sielankowa szlarafia, utopijna kraina intensywnej szczęśliwości, zarządzana przez Rozum i Miłość w tandemie, wielce oświecona i demokratyczna (albo absolutystyczna – wedle potrzeb…). Nawet gdy realnie istniejące w tamtych rejonach wyobraźni dziedziny odkryto, zdobyto i opisano, nadal funkcjonowały one jako fabularne dekoracje dla najdzikszych harców imaginacji. Ba, funkcjonują w tej roli do dzisiaj, choć to, co się tam wydarzyło i wciąż zdarza naprawdę, o ileż bardziej nadaje się jako tworzywo literackie… Eduardo Mendoza wśród eksploratorów hiperborejskiego mitu wyróżnił się osobliwym… lenistwem. Ten hiszpański pisarz (a właściwie kataloński, aczkolwiek w wojence Barcelony z Madrytem zajmuje stanowisko neutralnie ambiwalentne) nawet nie pofatygował się w głąb hiperborejskich krain, tylko po prostu został nad Bałtykiem. Nad…