Dominique Bona Berthe Morisot. Tajemnica kobiety w czerni Przekład: Maria Żurowska Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2017 Rekomendacja: 4/7 Ocena okładki: 4/5 Czy talent ma płeć? Pytanie to, w tytule postawione tak śmiało, do końca XIX wieku (a może i o parę dekad dłużej…) jedną słuszną odpowiedź miało… Tak, talent, osobliwie talent tworzenia dzieł sztuk wyzwolonych (pędzla, piórka, rylca, dłuta…), architektury, literatury, muzyki (wyjąwszy taniec, śpiew solowy i odtwórcze w gruncie rzeczy, choćby nie wiem jak wirtuozerskie granie na instrumentach…) – był płci męskiej. Tak się złożyło – nie wiedzieć czemu. To znaczy wiedzieć: z powodów religijnych, ekonomicznych, społecznych, ideowych i wszelkich innych (nawet naukowych – oczywiście wedle ówczesnego stanu wiedzy lub „wiedzy”!) panował patriarchat – ergo: żadne inne konkurencyjne „agregaty” ładu kulturowego, cywilizacyjnego, politycznego i gospodarczego istnieć równolegle ani równorzędnie nie mogły. Świat urządzili i światem rządzili mężczyźni, kobietom wyznaczając role poślednie, wśród których role niepoślednie grały: rodzenie potomstwa, dostarczanie przyjemności, ciężka robota w gospodarstwie domowym, rynkowe dostawy piękna i łagodności (odpoczynek wojownika; na ogół wcale nie za uczciwą cenę…). Matka Natura oczywiście nie przyjmowała do wiadomości, jakimi mechanizmami rządzi się cywilizacja i talenty rozdzielała równo między płcie obie, za nic sobie mając rytuały, przesądy i dogmaty. W rezultacie…