Będzie to, co było
esej polityczny , reportaż / 2 sierpnia 2018

Masha Gessen Będzie to, co było Przełożyły Magdalena Iwińska, Hanna Faryna-Paszkiewicz Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2018 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Komu na Rusi żyt’ choroszo? Tytuł poematu Nikołaja Niekrasowa chyba dość dobrze ilustruje przewodni zamysł reportażu Mashy Gessen o współczesnej Rosji – o ludziach, mechanizmach władzy, organizacji życia obywatelskiego i codziennej egzystencji, nowej strategii funkcjonowania systemu autorytarnego i kontrstrategii funkcjonowania jednostki w tym systemie… Sowietologia była poważną i poważaną dziedziną nauk politycznych. Jej wielcy magowie byli zarazem luminarzami myśli, twórcami doktryn, zaufanymi doradcami przywódców politycznych, wpływowymi ekspertami i nauczycielami, analitykami wywiadów, intelektualnymi guru szkół filozoficznych, opiniotwórczymi publicystami. I nagle dosłownie z dnia na dzień, z godziny na godzinę to wszystko pieprznęło – wielka gałąź wiedzy widowiskowo zbankrutowała. Wystarczyło, że wkurwieni i rozentuzjazmowani berlińczycy w jedną noc – z 9 na 10 listopada 1989 roku – migiem rozebrali mur dzielący miasto, a pod koniec 1991 roku w pewnej leśniczówce w Puszczy Białowieskiej trzej panowie z Rosji, Ukrainy i Białorusi formalnie rozwiązali sojuz nieruszimyj riespublik swabodnych… Sowietolodzy tego nie przewidzieli i zostali bez pracy. Co więcej: nikt już nie chciał ich słuchać, choć przecież w paru szczegółowych kwestiach mogli mieć rację… Ale natura jak to natura – próżni nie znosi….

Tak to się robi w polityce
esej polityczny , komentarz polityczny / 25 kwietnia 2018

Michał Majewski Tak to się robi w polityce Wydawnictwo Czerwone i Czarne Sp. k., Warszawa 2018 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Encyklopedia brudu… Byłem przy tym… Od VIII kadencji Sejmu PRL (1980 – 1985) do końca I kadencji Sejmu Rzeczpospolitej (mówią na nią, że była trzecia, tamta Rzeczpospolita…) w 1993 roku, zakończonej upadkiem rządu Suchockiej i rozwiązaniem parlamentu przez prezydenta Wałęsę… Nie jako poseł ani urzędnik. Byłem sprawozdawcą parlamentarnym, czyli akredytowanym dziennikarzem, członkiem klubu sprawozdawców, stałym niemal lokatorem zadymionej kwatery klubowej na parterze starego hotelu poselskiego, tuż za pierwszym sławnym barkiem za kratą i przed drzwiami do biblioteki, blisko schodów wiodących wprost do restauracji, obok dolnej palarni i wejścia w półokrągłe kuluary obiegające salę obrad… W pokoiku kłębiło się zawsze około dwudziestu sprawozdawców płci obojga, wydzierających sobie skąpo wydzielane druki projektów ustaw, słuchających transmisji z sali obrad (przez archaiczną instalację typu „kołchoźnik”), ustalających kolejkę do paru rozklekotanych maszyn do pisania i jedynego teleksu marki Zbrojovka, uzbrojonego jednakowoż w polskie czcionki… Inna to była epoka: Sturm und Drang Periode niemalże – przeobrażającej się gwałtownie demokracji parlamentarnej. Nie żałuję nawet jednej minuty tam spędzonej; cieszę się, że przy tym byłem. W sumie – w dwóch ustrojach, trzech różnych parlamentach – przez trzynaście…

Coś z tą Polską. Przewodnik po rodakach
esej polityczny / 16 marca 2018

Zdzisław Pietrasik Coś z tą Polską. Przewodnik po rodakach Wydawnictwo POLITYKA sp. z o.o., Warszawa 2017 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/7 Testament zatroskanego inteligenta Przyjaciele z zespołu „Polityki” bezpretensjonalnie i mądrze uczcili pamięć swego zmarłego prawie dokładnie rok temu (25 kwietnia 2017) kolegi Zdzisława Pietrasika, wieloletniego kierownika działu kultury i recenzenta filmowego tudzież teatralnego. Zebrali w jednym tomie jego najlepsze teksty i wydali. Ale nie jest to zbiorek recenzji z kina czy sceny. To byłby głupi pomysł. Krytyczne, wnikliwe, błyskotliwe, a nawet ironiczne,wredne i złośliwe recenzje oczywiście wytrzymują próbę czasu. Można je edytować w zbiorach, bo po latach niczego ze swych walorów nie tracą – co więcej: nabierają mocy i wartości dokumentalnej. Choć takie niby ulotne… Ale wymagają osadzenia w kontekście, znajomości „okoliczności towarzyszących i towarzyskich”, odczytania imponderabiliów i znaków czasu. To jest dopiero prawdziwy kłopot! My wydamy, a rzesze zainteresowanych zaczną się zastanawiać: a dlaczego ten tekst a nie inny, co mieli na uwadze, przypominając akurat o tym zdarzeniu artystycznym, co się za tym kryje, jaki w tym mieli interes… Tak, recenzje przypomniane nawet po latach, to nie tylko niewinne pamiątki, to potencjalne zarzewie odnowy starych konfliktów, swarów, niesnasek, fochów… Po co to komu? Przyjaciele Pietrasika na lepszy wpadli…

Ogień i furia. Biały Dom Trumpa
esej polityczny / 2 marca 2018

Michael Wolff Ogień i furia. Biały Dom Trumpa Przekład: Magda Witkowska, Bartosz Salbut, Magdalena Moltzan-Małkowska Wydawnictwo Prószyński i S -ka, Warszawa 2018 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Idiota, półanalfabeta, narcyz, bezecny erotoman (niepotrzebne skreślić…) w Gabinecie Owalnym? (Ivanka Trump) ojca traktowała z pewną lekkością, a nawet ironią, w co najmniej jednym wywiadzie telewizyjnym naśmiewała się z jego fryzury. Znajomym często przedstawiała specyfikę tego uczesania: całkowicie pozbawiony włosów środek głowy – taka wysepka, wydzielona na skutek zabiegu chirurgicznego zmniejszenia łysiny – otoczony zewsząd bujnymi włosami, które są zaczesywane ku środkowi. A stamtąd ku tyłowi i utrwalane specjalnym sprayem. Żeby było zabawniej, podkreślała, że za kolor odpowiada produkt o nazwie Just for Men – im dłużej zostawi się go na włosach, tym bardziej ciemnieją. Brak cierpliwości Trumpa skutkował tym, że jego włosy nabierały pomarańczowej barwy. (Michael Wolff o wewnątrzfamilijnych stosunkach Trumpów – str. 129…) Granat w szambie… To „staropolskie” określenie idealnie pasuje do edycji „Ognia i furii” Wolffa. Ale wrażenie robi słabe… Gdyby książka amerykańskiego dziennikarza, komentatora i dokumentalisty była jedynym w przestrzeni publicznej sygnałem paranoi gromadzącej się przy 1600 Pennsylwania Avenue, Washington DC, wrażenie byłoby paraliżujące. Ale główny lokator Białego Domu i jego sztabowy personel sami z siebie są specjalistami w…

Elegia dla bidoków

J.D. Vance Elegia dla bidoków Przekład: Tomasz S. Gałązka Wydawnictwo Marginesy, Warszawa 2018 Rekomendacja:4/7 Ocena okładki: 3/5 Zardzewiały wsiok skarży się na los – czyli dlaczego Trump wygrał wybory… Uogólniona opinia analityków amerykańskiego życia politycznego podstawową przyczynę zwycięstwa Donalda Trumpa odkryła w powolnym, niemal niedostrzegalnym „przebiegunowaniu” opinii, postaw i wymagań obywateli USA, zamieszkujących tzw. Pas Rdzy, czyli uprzemysłowiony dość intensywnie w nieodległej przeszłości (lata 50. i 60. ubiegłego stulecia) region od Wielkich Jezior po Massachusetts, obejmujący m.in. stany Michigan, Ohio, Pensylwanię, Indianę, Wirginię Zachodnią… Czyli tam, gdzie doszło do zmiany preferencji wyborczych między Demokratami a Republikanami (drugi taki rejon to stan Wisconsin…). Region ten w końcu lat 40. i na początku lat 50. zasiedliła fala przybyszów z górskich regionów Appalachów, białych tubylców, Szkoto-Irlandczyków, do tej pory pracujących w appalachijskim górnictwie, kiepsko wykształconych, z aspiracjami nie przekraczającymi poziomu standardowej klasy średniej – domek na przedmieściu (na kredyt oczywiście), niewielki kapitał rezerwowy w banku, ford albo chevy na podjeździe… No i stała robota – w samochodach, stali albo maszynówce, jednak lżejsza niż w kopalni. A jak nie robota (od trzech dekad jej tam po prostu nie ma; wyemigrowała do Chin…), to przyzwoity socjal. I ubezpieczenie. Każdy, kto to obieca, wygrywa. Gdy dawali…

Polityka. Władza i nadzieja
esej polityczny / 11 stycznia 2018

Jan Hartman Polityka. Władza i nadzieja Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017 Rekomendacja; 5/7 Ocena okładki: 4/5 Nie interesuj się polityką – polityka zainteresuje się tobą! Gdy ktoś mówi (a coraz częściej zdarza mi się to słyszeć…), że polityką się nie interesuje, bo go ona brzydzi, bo jest brudna i niemoralna, brutalna i cyniczna, zabójcza i kłamliwa – a wszyscy politycy kradną, to pobudza moje zainteresowanie. Jedną kwestią. Skąd nagle tylu higienistów w naszej społeczności, tylu czyścioszków, moralistów, zdegustowanych, niezbrukanych, prostolinijnych, demonstrujących wrogość wobec polityki, tych, co ją empirycznie uprawiają, a nawet tych, co ją rozumieją i próbują tylko objaśniać. No skąd? Dobre pytanie… Ale o odpowiedź niełatwo. Prawdopodobnie tkwi ona głęboko w ludzkiej naturze. I nie jest jednoznaczna… Najliczniejsza chyba jest grupa politycznych analfabetów, którzy niczego trochę bardziej skomplikowanego od przekazu disco polo („przez twe oczy, te oczy zielone oszalałem…”) nie rozumieją, a w życiu publicznym szukają odpowiedzi na jedno pytanie: będą dawać czy zabierać? Niemniej liczni obywatele uznają, że nic od nich i tak nie zależy. To znaczy nie zależy od każdego z osobna, bo nijakiej grupowej ani klasowej (fi donc!) świadomości nie mają… A skoro nie zależy, to po kiego interesować się polityką? Lepiej zająć się własnymi sprawami… Obie…

Międzymorze
esej polityczny , reportaż / 8 grudnia 2017

Ziemowit Szczerek Międzymorze Wydawnictwo Agora, Warszawa 2017 – Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2017 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/7 My wsie Jewropiejcy, czyli mitologia środka… Czasem wydaje mi się, że to nie twarda rzeczywistość – że Europa to tylko taka gra, którą steruje uszkodzony algorytm, generujący wyłącznie chaos, zapętlony i rozmyty, specjalnie tak zafiksowany, by nikogo na wyższy poziom nie wpuszczać. Kłopot – bo rozmyte wartości, przenicowane hierarchie, barachło na wierzchu (jak to po rozbiórce…), wyprzedaż tradycji, tysiące słów szukających sensu (nowego albo starego), autostrady bez ostrzeżenia przechodzące w pasterskie percie… Ale to nie dotyczy tzw. Zachodu Europy – starej, zwalistej, okrzepłej konstrukcji społecznej, politycznej i wszelkiej innej. Widzieliście kiedyś normandzkie opactwo Mont Saint-Michel albo wyspę Reichenau na Jeziorze Bodeńskim, piliście espresso doppio (koniecznie senza zucchero…) na Piazza Navona albo taliskera na Canongate w Edynburgu? To jest TA Europa. Ale TAMTA dla nas. Nasza Europa to Mitteleuropa – coś tak jakby przed Rosją. Krainy dzikie, trudne do pojęcia, brzydkie, nienazwane, żywiołowe, nieprzewidywalne, niebezpieczne. Jedyna z nich korzyść dla tamtej EUROPY taka jest, że ją oddzielają od Rosji. A tej się boją, tę podziwiają, tę pragną oswoić i z nią pohandlować. Bo przecież biznes jest istotą cywilizacji, czyż nie? Tej rdzennej, korzennej Europie…

No dno po prostu jest Polska

Adam Leszczyński No dno po prostu jest Polska Grupa Wydawnicza Foksal – Wydawnictwo WAB, Warszawa 2017 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Sorry, taki mamy klimat – przepraszam: charakter! Gdy przed laty mój redakcyjny kolega i następca na wysuniętym posterunku kierowniczym, łódzki socjolog (nieżyjący już, niestety…) Edmund Lewandowski napisał i wydał (w londyńskim „Aneksie”) „Charakter narodowy Polaków i innych”, zdumiałem się… Uważałem bowiem – i nadal tak uważam z jeszcze większym niż wtedy, przed dwudziestoma przeszło laty, przekonaniem – że nic takiego jak „charakter narodowy” nie istnieje. Mniemałem (i mniemam), że tzw. charakter narodowy to luźny, symboliczny raczej koncept publicystyczny, może także artystyczny – najpewniej literacki. Wierzę głęboko, jestem wręcz pewien, że nie ma żadnego obiektywnie funkcjonującego bytu – oczywiście nie materialnego, ale zakotwiczonego w sferze dorobku intelektualnego, teoretycznie zdefiniowanego, opisanego i zmierzonego, posegregowanego – który można by nazwać „charakterem narodowym”. Bo czymże to coś musiałoby być? To powinien być katalog porządnie, jednoznacznie nazwanych i zdefiniowanych cech charakteru, osobowości, które winny wystąpić u każdego (dosłownie: każdego…) osobnika płci obojga (to tak dla uproszczenia), którego nazwiemy Polką lub Polakiem, bądź takiego, który sam własnowolnie się tak określa. Czyli tym samym – odróżnia się od innych. To ważne – zapamiętajcie. Nie ulega jednak…

Kalijuga. Wiek waśni i sporów
esej historyczny , esej polityczny , reportaż / 20 listopada 2017

William Dalrymple Kalijuga. Wiek waśni i sporów Przekład: Berenika Janczarska Wydawnictwo Noir sur Blanc, Warszawa 2017 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 3/5 Wniosek o upadłość napisany dwadzieścia lat temu? Gdy w styczniu tego roku rekomendowałem w blogu esej historyczno-polityczno-podróżniczy Williama Dalrymple’a „Ze świętej góry”, nie miałem pojęcia, że Noir sur Blanc (wyrazy szacunku dla wydawcy – za poziom intelektualny oferty…) pod koniec roku ponownie uraczy czytelników Dalrymple’em… I że będzie to słynny zbiór esejów „The Age of Kali. Indian Travels and Encounters”. Czyli „Wiek Kali. Indyjskie podróże i spotkania”. Z tego oznajmującego, sprawozdawczego tytułu nasz wydawca zrobił coś bardziej podkręconego rynkowo, bardziej emocjonalnego. Wpierw użył obcego słowa „kalijuga”, wprowadzając tą drogą element pewnego egzotycznego niepokoju. Potem zastosował zwrot „waśnie i spory”, co zaetykietowało treść i skierowało uwagę czytelnika na aspekt „konfliktowy” – bardziej wszakże pożądany i poważany… Bo kto lubi czytać o czasach i miejscach, gdzie spokój unosi się nad ziemiami i wodami, gdzie nic się nie dzieje, a dzieje są pasmem nieustannego szczęścia i sukcesów? Dlatego „spory i waśnie” mówią więcej, znaczą lepiej, sugestywniej działają na wyobraźnię, obiecują więcej akcji niż neutralne znaczeniowo „podróże i spotkania”. Godzi się jednak w tym miejscu zauważyć, że słowniki języka polskiego słówko „waśń” objaśniają…

Lepiej już było
esej polityczny / 2 lipca 2016

Marcin Król     Lepiej już było Wydawnictwo Czerwone i Czarne Sp. z o.o., Warszawa 2016 Rekomendacja: 5/7 Ocena okładki: 4/5 Głos wolny wolność uświadamiający Esej profesora Marcina Króla – historyka idei (jak sam siebie definiuje; ewentualnie może być historyk myśli człowieczej…) – ma być ostrzeżeniem przed końcem Europy, jaką znamy, pamiętamy (jeśli pamiętamy) i sobie wyobrażamy. Profesor uważa bowiem, że mamy wolność, lecz nie wiemy, po co ją mamy, że mamy historię, lecz nie mamy pamięci, że wartości wspólne, że kultura – owszem: ale wyzbyliśmy się ich w stopniu znacznym (odciskającym się na przebiegu naszych wspólnych spraw…). Wprawdzie jednolite europejskie wartości nadal istnieją, ale na sposób prawdziwie wolny myśleć o nich mogą (ba, posługiwać się i szermować nimi nieskrępowanie…) jedynie ci, którzy mają dość inteligencji, pieniędzy i czasu. Elity znaczy… Zwykłemu obywatelowi, wolnemu wprawdzie, lecz niekorzystającemu (a nadto gotowemu sprzedać to coś za pięćset…) bezinteresowność (w sensie: niepodległość) myślenia zwisa luźno. Bo on nie myśli. Zwykły obywatel ciągłości duchowej nijakiej nie czuje sam z siebie, nawet gdy zbliża się do ołtarza podczas religijnych obrządków. „Introibo ad altare Dei” to atrybut i obowiązek kapłana; obywatel tylko się przygląda i baczy, by inni go widzieli, a obecność odnotowali… Gdy każą mu…